Obecnie na rynku mamy kilka
książek dotyczących już nie tylko szkolenia samego w sobie, ale i propozycji typowo
odnoszących się do zabaw oraz nauki sztuczek. Dziś pozycja, której szata
graficzna nieco mnie odstraszyła przy pierwszym kontakcie, ale wiadomo: „nie oceniajmy
po okładce” i zapoznajmy się z zawartością „Zabaw z psem”.
Priorytetową
kwestią poruszaną w książce jest oczywiście istota właściwie prowadzonej zabawy.
W celu przygotowania czytelnika na tego rodzaju aktywność, autorki postanowiły
przeprowadzić wstęp wyjaśniający rolę, wartość i wyniki ewentualnego jej
niedoboru w życiu psa. Zahaczono również o kwestie instynktu oraz omówiono jego
podstawowe rodzaje. Fajnie, że w dziale dotyczącym elementarnych komend
podkreślono, że wszelkie „siad, do mnie, waruj etc.” to naprawdę minimum, które
powinien znać każdy pies dla wygody międzygatunkowego porozumienia. Dodane
„10 przykazań właściwego wychowania” również zasługuje u mnie na uznanie. W
momencie zacieśniania spirali i przechodzenia już stricte do kwestii zabawy
poruszono problem jej nauki, poznania przez psa. Myślę, że można byłoby ten
dział znacznie bardziej rozbudować np. o predyspozycje do zabaw wybranych grup
(np. to, co będzie zabawne dla retrievera, może być mniej ciekawe dla teriera
itp.). Więcej porad praktycznych jak rozbudzić w psie chęć do aktywności.
Kolejno zastanawiamy
się nad zabawami, w których udział mogą brać dzieci. Zaczynamy tym samym od
początku, czyli właściwym doborze szczenięcia (najlepiej jak możemy poznać jego
rodziców). Oczywiście pojawiło się parę ras predysponowanych do domów z
dziećmi, ale nie ma co nad tym długo dywagować – autorki sprytnie unikają osądu
czytelnika przypominając, że tylko rzetelna ocena hodowcy pozwoli odpowiednio
dobrać nowego członka rodziny. Wspomniano też o szacunku do psiego istnienia i
jego potrzeb. Zdecydowanie słuszną sprawą było zwrócenie uwagi na fakt, CZYM
dziecko chce się bawić z psem i przypomnienie, że zwierzę powinno mieć swoje
zabawki, bo niekoniecznie te dziecięce nadają się również dla niego.
Zdecydowanie
przychylam się do zasad fair play w zabawie z psem. Mamy podkreśloną wolę
przewodnika, który inicjuje i kończy zabawę, a także inne czynniki związane z
porą dnia, a nawet odpowiednią do pewnych aktywności pogodą. Kwestia doboru
zabawki już została nieco zagmatwana. Zwrócono uwagę, że może niekonieeecznie
przedmioty piszczące, ale na kompetentne wytłumaczenie czytelnikowi zabrakło
już chyba chęci. Kolejny dysonans pojawia się przy doborze odpowiedniego
materiału z jakiego zrobiona jest zabawka. Dochodzimy do drewna i dostajemy
słuszną reprymendę za patyki i ich rzucanie, a ledwo przewrócimy stronę i
spogląda na nas owczarek trzymający w pysku właśnie dorodny konar. Pod
niefortunnym zdjęciem widnieje podpis „w lesie też można znaleźć interesującą
zabawkę”. To jak w końcu?

Książka
początkowo daje nadzieję, ale później wprowadza w stan zakłopotania. Ogólnie
propozycje zabaw to wrzucenie do jednego worka wszystkiego, czego możemy się
podjąć z psem. Zbyt pobieżnie, zbyt
ogólnikowo. Wszystko opatrzone niefortunnymi zdjęciami odsłaniającymi brak
pomyślunku u autorek lub ignorancję. Dodatkowo wyglądają na mocno nieaktualne,
jak wyciągnięte z dawnych podręczników do nauki angielskiego. Pozycja może być
interesująca dla czytelnika, który nigdy nie obcował z psem i pierwszy raz
poznaje coś takiego, jak zabawa. Niestety, jeśli wpadnie w ręce osoby, która
nie użyje przed przystąpieniem do wybranych aktywności swojego osobistego mózgu,
niektóre historie mogą skończyć się bardzo niebezpiecznie. Brak informacji o
przeciwwskazaniach ze strony medycznej i dbałości od strony behawioralnej,
która uchroniłaby przed problemami z rodzaju zespołu natręctw i obsesji.
Dane
techniczne:
Strony: 100,
okładka twarda o wymiarach: 22,5x17cm
Multico,
Warszawa 2001